Do kogo przylgnie łatka Collegium „Tumanum”? Zapewne również do Karola Kusibaba

Najpierw była z tego cała masa śmiechu, a ujawnione przez Newsweek rewelacje pozwalały wątpić w powagę zdobytych w Collegium Humanum dyplomów. Sprawa stała się jednak poważna, ponieważ dzisiaj decyzją rządu zdobyte na tej uczelni dyplomy nie będą brane pod uwagę przy opiniowaniu kandydatów na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Najpierw była z tego cała masa śmiechu, a ujawnione przez Newsweek rewelacje pozwalały wątpić w powagę zdobytych w Collegium Humanum dyplomów. Sprawa stała się jednak poważna, ponieważ dzisiaj decyzją rządu zdobyte na tej uczelni dyplomy nie będą brane pod uwagę przy opiniowaniu kandydatów na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Na temat „fabryki dyplomów” pierwszy napisał Newsweek. Płatny artykuł w tygodniku na ten temat czytelnicy mogą przeczytać pod tym odnośnikiem:

Collegium Humanum. "Wszyscy zamarli. Słychać było tylko płacz młodziutkiej dziewczyny"

Dziennikarze Newsweeka piszą o niebywałym skandalu:

– Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że dyplomy zostały wydane pomimo tego, że osoby, które je otrzymały, nie odbyły studiów. W większości tych przypadków "studiowanie" ograniczało się do zapłaty za świadectwo kwoty wskazanej przez rektora lub z nim wynegocjowanej i odbioru świadectwa przez "absolwenta" – mówi prowadzący sprawę prokurator Piotr Żak.

Był czas, gdy graduacje urządzano co tydzień. Na uroczystości przyjeżdżało po kilkadziesiąt osób: politycy, przede wszystkim ze szczebla samorządowego, ale także naukowcy, lekarze, policjanci, strażacy. Odbierali tysiące dyplomów.

Po tej publikacji zamiast nazwy Collegium Humanum zaczęto używać nazwy Collegium „Tumanum”. Posłuży się nią między innymi Robert Mazurek w porannej rozmowie RMF FM, gdy na ten temat dyskutował z wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego Maciejem Gdulą. Redaktor podczas rozmowy nie szczędził bardzo przykrych słów wobec absolwentów uczelni. Audycję odsłuchać można pod tym odnośnikiem.

Jednym z najważniejszych kierunków na CH było MBA (Master of Business Administration). Taki dyplom pozwalał zasiąść w radzie nadzorczej spółki, której właścicielem jest państwo. Tak było do dzisiaj, gdy Kancelaria Premiera wydała następujący komunikat:

Rada do spraw spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych nie będzie uznawać dyplomów MBA uzyskanych w Collegium Humanum w procesie opiniowania kandydatów do rad nadzorczych. 

Rada jest niezależnym organem pomocniczym, który działa przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Do jej zadań należy wydawanie opinii na temat osób, które chcą zasiadać w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa.

Członkowie rady oceniają przede wszystkim, czy kandydat posiada wiedzę, doświadczenie i umiejętności wymagane do pełnienia funkcji członka organu nadzorczego.

Czyli teraz tych, którzy poszli na taką „łatwiznę”, czeka wielki wstyd. Wiele osób od publikacji z początku marca chowa swoje dyplomy głęboko w szafie i wymazuje je z CV. Niektórym jednak nie przyjdzie to tak łatwo.

Jedną z takich osób jest rzecznik Starosty Lubańskiego - Karol Kusibab, który w lipcu 2020 roku podczas graduacji absolwentów MBA Collegium Humanum we Wrocławiu przemawiał w imieniu absolwentów Master of Business Administration. Pan Karol chciałby na pewno o tym szybko zapomnieć, ale Internet pamięta.