Z burmistrza na milionera, czyli „działkowa” historia Jana Surowca i jego rodziny.

Trzy działki (a jest ich więcej) kupione przez rodzinę Jana Surowca za ponad 170 000 złotych, w krótkim czasie osiągają wartość kilku milionów złotych. Szczęście się ma, czy trzeba mu pomóc? Spróbujmy się o tym przekonać.

Trzy działki (a jest ich więcej) kupione przez rodzinę Jana Surowca za ponad 170 000 złotych, w krótkim czasie osiągają wartość kilku milionów złotych. Szczęście się ma, czy trzeba mu pomóc? Spróbujmy się o tym przekonać.

W związku z postem dotyczącym działek, jaki umieścił na swoim facebookowym profilu Jan Surowiec, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tematowi, który wywołał wzburzenie byłego burmistrza Leśnej i kandydata do rady powiatu. Temat nieznany, ale najwidoczniej niewygodny, skoro został poruszony publicznie przez Surowca. Oto co wykazało nasze śledztwo. Jednak ostrzegamy, gdy się to czyta, to włos na głowie się jeży! Przekonajcie się sami.

Zakup działek
21 kwietnia 2011 roku Jan Surowiec wraz z małżonką kupują od Agencji Nieruchomości Rolnych (dalej ANR) za cenę 25 500 zł dwie działki 537/1 oraz 537/2 położone w Smolniku o łącznej powierzchni 2,45 ha. Działki oznaczone są jako lasy i dolesienia.

21 sierpnia 2012 już sama małżonka Surowca kupuje od ANR położoną w Pobiednej działkę 405 o powierzchni 5,35 ha, wprowadzając ją do majątku osobistego, ponieważ jak się okazuje, zawarła z mężem rozdzielność majątkową. Za działkę płaci 152 000 zł. I tutaj już mamy początek niebywałej historii.

Zmiana planu
A teraz do rzeczy. Smolnik i Pobiedna to miejscowości wchodzące w skład Gminy Leśnej, a kto był burmistrzem tego samorządu w kadencji 2010-2014? Tak jest: Jan Surowiec.

OK, burmistrz kocha swój samorząd i postanawia w nim zainwestować, w nieruchomosci ogólnie pisząc — zielone, nieinwestycyjne. Co z tego? To wręcz powód do pochwały za taki objaw lokalnego patriotyzmu. Z tym, że…

W dniu 28 lutego 2012 roku zostaje podjęta w Leśnej uchwała w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. 4 lipca tego samego roku pojawia się obwieszczenie o przystąpieniu do zmiany planu i możliwości składania wniosków.

I wnioski się oczywiście pojawiają.

Niecałe dwa tygodnie później małżeństwo Surowców składa wniosek na przekształcenie dwóch opisywanych na początku działek pod zabudowę mieszkaniowo-usługową, a jak pamiętamy, te były określone jako tereny zielone, lasy z przeznaczeniem na zalesienie. Tym samym zwłaszcza druga z nich, o powierzchni ponad 2 ha zyskuje na wartości stukrotnie.

Patrząc na obecne ceny: 2,3 ha to biorąc bardzo „życzliwie” i przeliczając działkę budowlaną o wielkości 15 arów (tak, najczęściej są o wiele mniejsze) z takiego areału mamy ich piętnaście, to nawet przy cenie 100 000 zł za tak dużą działkę otrzymujemy wartość 1,5 mln złotych. To się nazywa szczęście!

Na tym jednak nie koniec. Prawdopodobnie w międzyczasie małżeństwo Surowców uznało, że niezbyt dobrze wygląda taki „działkowy patriotyzm” i Jan ze swoją żoną podpisują intercyzę. Tym samym jak mogliśmy przeczytać wyżej drugą, większą działkę w Pobiednej kupuje już „tylko” małżonka urzędującego burmistrza. I tutaj pojawia się ciekawa historia:

Jak wynika z treści aktu notarialnego, ta działka jest działką rolną i jak zapewniał 20 sierpnia 2012 roku Urząd Gminy Leśna, rządzony przez Jana Surowca:

„nie podjęto ani nie planuje się podjęcia uchwały o zmianach planu lub studium dla opisanej wyżej działki”!

Koniec historii? Nic z tego! Wniosku o przekształcenie może i nie było, ale ta i tak została przekształcona na zabudowę jednorodzinną z dopuszczeniem usług i to wbrew deklaracji Urzędu!!! Przez takie „wspaniałomyślne działanie” samorządu żona burmistrza otrzymała prezent w postaci zwielokrotnienia wartości jej inwestycji, która z 152 000 zł jest obecnie warta przynajmniej pięć milionów złotych!

Fakt, zmiany zostają „przyklepane” w roku 2015, kiedy już za nowego burmistrza, swata Surowców, pod koniec października zostaje podjęta uchwała w sprawie zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Gminy Leśna.

I jeszcze mała dygresja: warto wspomnieć, że już na drugi dzień od chwili ogłoszenia o możliwości składania wniosków o zmianę planów, do Urzędu wpływa taki wniosek od córki i zięcia (Przemysława Markiewicza) urzędującego burmistrza.

Oboje wnioskowali o zmianę przeznaczenia pod zabudowę mieszkaniowo-usługową dla dwóch działek w Miłoszowie o powierzchni 0,3 i 0,5 ha.

Dzięki tej zmianie, która oczywiście została rozpatrzona pozytywnie, większa działka z łąk i pastwisk, stała się, potocznie nazywając „budowlaną” i została sprzedana w 2022 roku. To się nazywa mięć głowę na karku, albo lepiej: zaradnego tatę, teścia…

Jakie z tej historii płyną wnioski?

Najważniejszy, to, że sprawę powinny zbadać odpowiednie służby...

Drugi, że są osoby, które prace w samorządzie pomyliły ze służby dla społeczeństwa, na służbę sobie samemu i swojej rodzinie.

Trzeci wynika z przysłowia „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Jan Surowiec kilka dni temu na swoim facebookowym profilu napisał, że mogą pojawić się rewelacje na temat gruntów i zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Pisał, zamydlając temat, że takich wniosków były setki. Dodał też, że z ewentualnych korzyści czerpać będą prawdopodobnie dopiero jego wnuki. Może i tak, a może nie, ale dzięki opisywanym wyżej działaniom, wnuki Surowców mogą korzystać z „gruntowego kapitału” o wartości pięciu, a może i sześciu milionów złotych, a nie około 170 000 … Jest różnica?! No i ile spośród tych setek wspominanych przez Surowca wniosków zakończyło się jak w opisywanym przypadku?

No i na koniec, a co gdy takich działek w przypadku Surowców było więcej?