Urodziny wiekowej lubanianki

Urodziła się w Grodnie (obecnie Białoruś) w 1924 roku, ale aż 79 lat życia spędziła w Lubaniu, gdzie w gronie najbliższych doczekała setnych urodzin.

Urodziła się w Grodnie (obecnie Białoruś) w 1924 roku, ale aż 79 lat życia spędziła w Lubaniu, gdzie w gronie najbliższych doczekała setnych urodzin.

Irena Kuczko w zacnym gronie lubańskich stulatek i stulatków oficjalnie znalazła się 25 listopada 2024 roku. Na urodzinach Seniorki pojawili się nie tylko najbliżsi, ale także burmistrz Lubania Grzegorz Wieczorek i kierowniczka Inspektoratu w Lubaniu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Joanna Lubikowska.

Burmistrz poza najserdeczniejszymi życzeniami od siebie i lubanian, przekazał Jubilatce list od Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. 

Pani Irena jeszcze kilka lat temu była osobą aktywną – uprawiała kwiaty, jej pasją były książki. Dziś polega przede wszystkim na córce Izabeli, która otacza mamę czułą i pełną empatii opieką. 

Podczas urodzinowego spotkania zebrani mogli zapoznać się z bogatym, choć niepozbawionym dramatycznych wydarzeń, życiorysem Stulatki. 

W 1940 roku szesnastoletnia Irena wraz z mamą i siostrą uciekła z rodzinnego Grodna do Sokółki koło Białegostoku. Obawiały się sowieckich represji i wywózki na Sybir. Wojenny czas jednak ich nie oszczędził i w 1942 roku trafiły do niewoli niemieckiej, gdzie spędziły dwa lata. 

Latem 1944 r. – jako dwudziestoletnia dziewczyna – nasza bohaterka poślubiła Witolda Kuczko, żołnierza Armii Krajowej. W styczniu 1945 r. rodzi się pierwsze dziecko pary – syn Wiesław. Wojenna przeszłość Witolda w komunistycznej Polsce nie była mile widziana. Rodzina znowu musiała uciekać – tym razem na Ziemie Odzyskane. Trafili do Lubania, gdzie początkowo nawet nazwisko musieli zmienić. Dopiero w 1949 roku mogli wrócić do prawdziwego nazwiska i próbować na dobre układać sobie życie w nowej rzeczywistości. Wtedy też przyszła na świat córka – Izabela. 

Pani Irena w latach 50. rozpoczęła pracę w handlu, z którym związała całe zawodowe życie. Na emeryturę przeszła w latach 80. To wtedy mogła w pełni poświęcić się swoim pasjom: książkom, krzyżówkom i ogrodnictwu. Zawsze kochała kwiaty, a jej ogród był prawdziwą ozdobą okolicy. 

- Choć w Lubaniu spędziła większość życia, to z ogromnym sentymentem wspomina Grodno nad Niemnem. Jej wielkim marzeniem było pojechać tam, zobaczyć miejsce, gdzie przyszła na świat i spędziła dzieciństwo – opowiadała córka pani Ireny – Izabela. – Jeszcze osiem lat temu bratanek zabrał ją do Sokółki, odwiedziła groby, które tam zostały, odwiedziła miejsce, gdzie brała ślub z tatą, ile mogliśmy, to zrobiliśmy, żeby przypomnieć mamie lata młodzieńcze – dodała pani Izabela

A recepta na długowieczność? Nie denerwować się, podchodzić do życia na spokojnie. Ważna jest praca, którą się lubi, ale i hobby, nadające życiu kolorów. Niemniej istotna jest z pewnością miłość najbliższych. 

Pani Irenie życzymy pogody ducha i jeszcze wielu lat w zdrowiu. 

(ŁCR)